*Violetta*
Usłyszałam pukanie do drzwi, otworzyłam je i ujrzałam Diego.
-Hej piękna, mogę wejść?-zapytał.
-Nie mów do mnie piękna! Jestem twoją dziewczyną czy coś? A tak w ogóle to idź, nie mam ochoty na gości.
-Uuu, zły humor? Może poprawię?-zapytał się mnie i przysunął się trochę do mnie.
-Diego! Odsuń się ode mnie! Co ty robisz?
-Jesteś sama?
-Tak, a co?
-To dobrze. Chyba wiem jak poprawić ci humor.
Wszedł do mojego domu bez pozwolenia, popchnął mnie lekko na ścianę i zaczął rozpinać guziki mojej bluzki.
-Diego przestań!
Próbowałam go odepchnąć ale był za silny. Rozpłakałam się jak małe dziecko, a on sobie z tego nic nie robił. Gdy rozpinał ostatni guzik od mojej bluzki, usłyszałam znajomy głos.
-Zostaw ją!
Diego się odsunął ode mnie, a ja zobaczyłam Leona.
-Bo co mi zrobisz?
Leon pokazał mi głową, żebym odsunęła się od niego i tak też zrobiłam.
-Twoja kuzynka do mnie dzwoniła i mówiła mi o jakiś porachunkach z policją. Dziwne nie? Ty i policja?
-Leon co ty gadasz?-wtrąciłam się do rozmowy.
-Później.-powiedziałem do Violi.
-Co taka policja w Buenos Aires może mi zrobić? Śmieszny jesteś.
Do mojego domu weszło dwóch policjantów w mundurze.
-Wie Pan, dużo możemy zrobić.-powiedział jeden.
-Idzie Pan z nami.-dokończył drugi.
-Dziękujemy panie Verdas, od dawna go szukaliśmy.
Policjanci wyprowadzili Diego z mojego domu, wychodząc jeszcze powiedział:
-To nie koniec! Jeszcze się z Wami policzę.
Leon zamknął drzwi za policją i poszedł do mnie.
-Możesz mi powiedzieć co tu robisz? Dlaczego do mnie przyszedłeś?
-Chcesz się znowu kłócić? Nie dość, że pomogłem Ci z Diego to jeszcze na mnie naskakujesz?
-Sama bym sobie poradziła!-krzyknęłam.
-Spoko, jak widać nigdy już nie dojdziemy do porozumienia! Nie wiem co się z Tobą stało! Kiedyś byłaś inna! Z Diego chciałem ci tylko pomóc ale jak widać już mnie nie potrzebujesz!
Po tym co powiedział dopiero do mnie dotarło co ja robię. Mam przed sobą miłość swojego życia, a traktuje ją bardzo źle. Verdas po tych słowach słowach skierował się w stronę wyjścia. Nie mogłam pozwolić mu wyjść bo to mogłoby się źle skończyć dla nas oboje.
-Leon! Zaczekaj, proszę.-powiedziałam do niego, a on się do mnie odwrócił.
-Co? Chcesz jeszcze na mnie naskakiwać? Mam dość!-zauważyłam łzy w jego oczach.
-Nie, nie! Ja przepraszam, nie chcę Cię stracić, chociaż wiem, że to robię. Po prostu odsuwam się od ciebie, żeby nie psuć twojego związku z Larą.
Leon zaczął się śmiać.
-Właśnie przypomniałem sobie w jakiej sprawie tu przyszedłem, chciałem ci powiedzieć, że to nie porozumienie z Larą. Zerwałem z nią kilka tygodni temu, a dzisiaj w Studio nie wiem co ją napadło, nie chcę mieć z nią nic wspólnego.
-Mówisz naprawdę?
-Tak.
Podszedł do mnie, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Aj! Jestem głupia. Przepraszam.
-Nie masz za co przepraszać po prostu źle to zrozumiałaś i cierpiałaś.
Na jego wypowiedź odpowiedziałam uśmiechem.
*Francesca*
Właśnie wyszedł ode mnie mój chłopak. Nie mówiłam mu tego ale jestem ciekawa czy mój plan z Cami wypali. Może zadzwonię do Violetty i zapytam się jej czy nie ma ochoty iść na karaoke, a chłopacy zadzwonią do Leona. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Marco. Odebrał po pierwszym sygnale.
-Hej kochanie.-powiedziałam
-Hejka, coś się stało, że dzwonisz? 2 minuty temu od ciebie wyszedłem.
-Tak wiem, nic się nie stało tylko.. pogadaj z chłopakami czy Leon nie wyszedł by z nimi na karaoke, musimy wykonać nasz plan.
-Aham, okey, pogadam z nimi. Właśnie idę do Brodueya, a tam jest reszta chłopaków więc zgadamy się, zadzwonię do ciebie, ty do Violetty a my do Leona.
-Okey. Pa!
Rozłączyłam się i zaczełam wydzwaniać do dziewczyn.
*Leon*
Staliśmy z Violettą w ciszy, bardzo blisko siebie. Viola ją przerwała.
-Em. Chcesz coś do picia?.-zapytała i odsunęła się ode mnie.
-Sok porzeczkowy. Jeśli masz.
-Okey, poczekaj na mnie chwilkę.
Jak powiedziała tak zrobiłem usiadłem wygodnie na sofie i czekałem. Po chwili przyszła ze szklanką soku porzeczkowego.
-Proszę.-powiedziała i podała mi napój
Zapatrzyłem się na jej rozpiętą bluzkę i sok, który miał wylądować w mojej rece , wylądował na mojej koszuli. Violetta zaczęła się śmiać.
-Cholera!- krzyknąłem.- Przecież to porzeczka, nie puści!
-Zdejmij...tą... koszulkę... spróbuje ... ją.... wyprać.-mówiła zatrzymując śmiech.
Popatrzałem się na nią pytającym wzrokiem.
-Dajesz tą koszulkę czy nie? Chyba się mnie nie wstydzisz?
*Violetta*Leon w tym momencie ściągnął koszulkę, zobaczyłam jego umięśniony tors. Przez ten czas jak wyjechałam musiał chodzić na siłownię. Leon podał mi swoją bluzkę.
-Poczekaj tutaj ja pójdę do góry i zobaczę co się da z nią zrobić, a ty jak możesz pozbieraj te szkło z podłogi.-powiedziałam i poszłam na wyższe piętro mojego domu.
*Francesca*
Chłopacy zgodzili się zrealizować dzisiaj nasz plan. Marco ze swoją paczką idą do domu Leona, a ja sama idę do Violetty bo ma wyłączony telefon. Właśnie stoję przed willą państwa Castillo i pukam do drzwi.
*Leon*
Ja to jednak jestem niezdara ale czy to moja wina, że Violetta jest taka śliczna, chuda, miła. Mógłbym dalej wymieniać ale przerwał mi dzwonek do drzwi.
-Violetta! Ktoś puka!-krzyknąłem do niej.
-Otwórz bo ja nie mogę!
Podszedłem otworzyć drzwi i zobaczyłem uśmiechnięta od ucha do ucha Fran.
.............
Zgoda Leonetty :-) Coś mnie natchnęło na Leona bez koszulki ;D Pisałam ten rozdział 4 dni -,- bo nie mogłam znaleźć wątku na Leona i Vilu. W następnym rozdziale dowiecie się czemu Diego poszedł do więzienia ;p Ale następny rozdziale będzie jeśli będzie jeden komentarz :3 Piszcie co sądzicie o tym rozdziale ;d dla mnie jak na razie najlepszy <33 Za chwilę nowe odcinki Violetty! I dziękuje za ponad 700 wyświetleń! Te amo :33
PS- jeśli widzicie jakieś błędy to piszcie, końcówkę pisałam na tablecie i mogą być jakieś błędy. <33
~Tini Blanco
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz